Zapewne moje fascynacje Azją i kulturami turańskimi są powodem, że stawiam publicznie pytanie: Dlaczego polski sejm to mongolska jurta?
Słyszałem w tej kwestii odwołanie się do naszych staropolskich tradycji. Wojskowy obóz hetmanów koronnych nie różnił się bardzo od obozu tureckiego, nasze barbakany w Krakowie i Warszawie mają azjatyckie oblicze. Były budowane stosownie do potrzeb, czyli obrony przed ordą. W latach 20. XX wieku budynek sejmu zaprojektował Kazimierz Skórewicz, człowiek urodzony na Wołyniu, studiował pod koniec XIX wieku w Petersburskim Instytucie Inżynierów Cywilnych a swą pracę rozpoczął w Baku, w Azerbejdżanie…
Baku to była wtedy rodząca się potęga naftowa i swój biurowiec wybudowali tam Rotszyldowie a projektował go i budował oczywiście Kazimierz Skórewicz, jak wiele innych obiektów w Baku np. tamtejszy Bank Państwowy, czy Biurowiec Rotszyldów w Baku.
Budując główną sylwetkę sejmu polskiego w latach 20. XX wieku przyjęto ten projekt rezygnując z zaakcentowania łacińskiej, europejskiej strony polskości. Nie trzeba było nawet budować gotyckiej budowli, jak to zrobili w 1900 roku Węgrzy na wzór Londynu. Neoklasycystyczny akcent na mapie Warszawy byłby ważnym przesłaniem dla świata jak się identyfikujemy. Tymczasem mamy mongolską jurtę, co prawda ukrytą na tyłach miasta. Należy przypomnieć, że Moskwa to księstwo mongolskie a dzielnica arystokracji moskiewskiej w pobliżu Kremla nazywa się „Kitaj”. I co wy na to ? Sprawa jest mocno „rozwojowa”.
Paweł Klimczewski
Jurta mongolska de lux na podmurówce
Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:
Mbank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334
Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata
Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.