Turcja to taka zeuropeizowana Azja… Od 100 lat łaciński alfabet, świeckie państwo na wzór niemiecki i wskrzeszana tradycja Imperium Osmańskiego.

Jako naturalny wróg Rosji, np. w walce o Morze Czarne, Kaukaz i Bałkany Turcja od stuleci jest w sojuszach z Niemcami. Imperium Osmańskie swoje siły czerpało z lukratywnego handlu na przestrzeni od Oceanu Indyjskiego do środkowej i północnej Europy poprzez wielkie rzeki Morza Czarnego, Dunaj, Dniestr, Dniepr. Mapka pokazuje stan tuż przed wybuchem I Wojny Światowej. Gdy imperium było już w fazie schyłkowej, po utracie całej północnej Afryki, w tym Egiptu, spichlerza sułtanów. Od wschodu szyicka Persja broniąca dostępu do bratnich narodów turkmeńskich za Morzem Kaspijskim.

W XIX w. poza Niemcami Osmanowie mieli samych wrogów. Stali na drodze ekspansji morskiej Imperium Brytyjskiego w budowie Kanału Sueskiego. Byli celem najazdów Włochów i Francuzów na Afrykę Północną. Napoleon pod piramidami to ładny obraz, ale rzadko pytamy, z kim musiał wojować, aby mieć takie ładne tło do pozowania.
W Polsce do 1939 Turcja była prostym odniesieniem, znaliśmy Turków doskonale walcząc z nimi od XV do XVII wieku. Po roku 1953, gdy Turcja stała się członkiem NATO tureckość stała się celem sowieckiej czarnej propagandy i to właśnie tu zaczyna się nasza współczesna opowieść o percepcji Turcji w polskich umysłach.
Pamiętam doskonale Berlin Zachodni w latach 80 tych, tam pierwszy raz skosztowałem kebaba. Berlińskie ulice żyły nocą, co było kontrastem dla kogoś, kto dorastał w czasach godziny milicyjnej stanu wojennego. Była w tym też inna dziwna rzecz, twarze tych berlińczyków były często ciemne a oczy bardzo ruchliwe, ich dłonie sprytnie pakowały towar i zwinnie zwijały banknoty licząc je w ułamku sekundy. Znałem to… Ale skąd? No tak, z Rumuni! W tamtym czasie Rumunia była miejscem, gdzie nieświadomie czułem w powietrzu orient. Kilkaset lat obecności Turków zostawiło w kulturze rumuńskiej i kuchni trwałe ślady.
Minęło wiele lat, gdy zrozumiałem to na tureckiej prowincji, takiej daleko od głównej drogi. W miasteczku pod wielkim platanem tureccy emeryci grają w swoje planszówki przy samej herbacie do późnej nocy. Gdy się siada między nimi trzeba głośno wszystkim powiedzieć dzień dobry, nikogo nie dziwi, że żona i syn mają jasne oczy. Mój turecki jest, jaki jest, to tutaj powszechne. Miliony synów i wnuków tureckich emigrantów z Niemiec, co roku wpada na wakacje do swych rodzin. Turcy wchodzą w szczerą rozmowę z obcym w ułamku sekundy, jeśli druga strona jest na to gotowa. Gdy się okazuje, że jestem Polakiem a nie Niemcem zawsze widzę w tej chwili zadziwione, wielkie oczy. Skąd znam turecki, po co się uczę, setki pytań. Mówię prawdę, że aby lepiej poznać ten kraj, gdzie po Powstaniu Styczniowym mój krewny ratował skórę i zbierał wojsko na wspólną wojnę z Rosją. Turek do kelnera robi prosty gest, za kilka sekund kolejne herbatki lądują na naszym stoliku. Charakterystyczne szklaneczki, w Berlinie też każdego dnia milion takich porcji trafia na tureckie stoliki.
Nie spotkałem w Turcji rodziny, w której ktoś by nie pracował w Niemczech. Gdy Turek opowiada mi jak to jego wnuki nie znają ojczystego języka i gdy przyjeżdżają na wakacje nie może z nimi porozmawiać bez tłumaczenia synowej czuję, że ma ochotę się rozpłakać. Drugi syn został w kraju, ale ma kredyt w Euro i jest w pułapce zmiany kursowej waluty. Jest też trzeci syn, uprawia ziemię po ojcu ma dużo dzieci i jest radością rodziny. Jakie to proste…
W Polsce obraz Turka to obraz emigranta w krajach zachodnich. W latach 80-tych, gdy powstawał ten obraz taki Turek na dyskotekę bez noża nie chodził, jeździł tuningowanym autem całą noc a w dzień spał. Jest w tym dużo prawdy, ale to tylko spektakularny, ale malutki fragment tureckiej mozaiki w Europie. Nie spotkamy w centrum miasta milionów emigrantów pracujących na 3 zmiany w niemieckich fabrykach. Gdy trafiłem do Berlina Zachodniego, gdy był jeszcze za murem NRD usłyszałem lekcję nr 1 dla Polaka: „Polacy i Rosjanie w 1945 Berlin zburzyli a po wojnie Turcy to miasto odbudowali.” Trudno było zaprzeczyć.
Gdy znamy Turków osiadłych na zachodzie o Turcji wiemy tylko tyle, że baklawa jest bardzo słodka. Poznałem Turków z tych dwóch różnych światów i mówię, że to są dwie różne kultury. Socjał i niemiecka szkoła przemieli każdego na swą modłę. Polacy mający rodziny na zachodzie wiedzą to doskonale. Mierzenie Turcji Turkami z zachodu to jak poznawanie Podlasia przez naszych emigrantów w Londynie.
Jadać do Turcji na wakacje do hotelu też wiele się o tym kraju nie dowiemy. Turystyczne resorty często są na pustkowiu a hotelowy personel delikatnie straszy gości, aby nie wychodzili poza strzeżony teren. Moje przygody z Turcją zaczęły się nieśmiało… wiosna, butikowy hotel na starówce Antalyi, z małym dzieckiem w wózku, bez biura turystycznego . Szybko się okazało, że z uwagi na małe dziecko mamy wszędzie rabaty a to większy pokój za te sama cenę, kierownik sali niańczy dziecko, abyśmy mogli zjeść spokojnie posiłki.
Dlaczego warto pojechać przed siebie, bez celu w obcym kraju? Żeby spotkać się z drugim człowiekiem, odpowiem górnolotnie, ale to prawda. Jak to wygląda? W miasteczku Dalaman w aptece kupuję na drogę jakiś drobiazg, już daję radę z językiem. Turecki aptekarz do mnie:
– „A aspiryna?”
– Jaka aspiryna ?
– „No zwykła, zawsze kupujecie dużo.”
– Kto kupuje?
– „No Wy Rosjanie”
– Jestem Polakiem, a po ile ta aspiryna?
– „Po 3 zł, Ile dać ?”
– O rany u nas po 12 chyba, daj z 5 paczek
– „Polakiem? Skąd znasz turecki ?”
– Chodzę do szkoły tureckiej w Warszawie, 2 klasa podstawówki, ale mam warunek z gramatyki. Potrzebuję o 22:00 taksówkę na lotnisko.
– „Ja jestem taksówkarzem, gdzie podjechać?
– Jesteś aptekarzem, nie taksówkarzem.
– „Nie mogę spać to w nocy jestem taksówkarzem.”
– Masz tu tyle lekarstw na sen i spać nie możesz?
– „To nie jest dobra droga, to jest trucizna.”
– W tej knajpce na przeciw mam bagaże, o 21:00 jem tam kolację z rodziną. Wpadnij, zjemy razem.
Już na lotnisku po 22:00, licznik pokazuje 25 . Wyciągam gotówkę, mam banknot 100 i 10.
– „Nie mam wydać, masz kartę ?”
– Nie używam
– „Daj 10 oddasz, jak będziesz wracał w aptece”
– Wracam do Polski, nie wiem czy będę w Dalamanie w życiu.
– ” Będziesz !”
– Pokój z Tobą
– „Niech Allach Cię strzeże”
– Z Bogiem bracie.
Za 2 lub 3 lata, gdy wszedłem do apteki ten człowiek nie był w ogóle zdziwiony, poznał mnie w sekundę, oddałem mu 15, nie rozmawialiśmy o inflacji, kupiłem kilka tanich aspiryn.
Nie możemy oceniać ludzi zbiorowo, niestety wkładamy całe nacje do szuflad z różnymi tabliczkami. Odpowiedzialność zbiorowa to koszmarny wynalazek, stosuje się go na wojnie, w obozach jenieckich, itp. Z wieloma Kurdami mam bardzo bliskie więzi, kibicuję Ormianom w ich nierównej walce, co nie znaczy, że mam odrzucić gościnność Turków.
Tekst jest odpowiedzią na krytyczne uwagi po moim wywiadzie o Turcji u Piotra Szlachtowicza: https://youtu.be/vXftumhF1aE?t=82
Paweł Klimczewski
Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:
mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334
Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata
Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.