Jak 3000 temu w szkołach obliczano obwód Ziemi

Dziś zadanie domowe sprzed 2300 lat jakie zadawano w greckim liceum: W dniu początku lata, 20 metrowy obelisk stojący na początku delty Nilu rzuca w południe cień długi na 2,28 metra. Oblicz obwód Ziemi wiedząc, że do miejsca nad Nilem, gdzie tego dnia obelisk nie rzuca cienia jest 710 km.

Wiedząc, że w tym dniu Słonce dobiega w swej wędrówce na północ, do punku skrajnego czyli zwrotnika zadanie jest banalne na stan wiedzy tak samo starożytnych jak i dziś. Policzmy to, czas 15 minut.

Rys 1

Tangens, to proporcja przyprostokątnych. Cień to przyprostokątna, czyli  2,28/20=0,14 , sprawdzamy w tablicach trygonometrycznych tangens dla tej wartości, wypada miedzy 6 a 7 stopni, przyjmujemy 6,5 stopnia. Wiemy już, że Delta Nilu zaczyna się na 6,5 stopnia na północ od Zwrotnika Raka. Wiemy też od naszych nadwornych geodetów, że to jest 710 km od zwrotnika. 6,5 stopnia dzielimy przez 360 stopni, czyli obwód koła, mamy 0,0181. Czyli odcinek 710 km to 0,0181 obwodu Ziemi. Dzielimy zatem 710km/0,0181 i wychodzi nam 39 227 km. Zrobione !

Dziś mając do dyspozycji satelity i inne cuda wiemy, że jest to 40 008 km. Błąd wynika z błędnej odległości mierzonej w terenie. Dziś wiemy, że powinno być 730 a nie 710 km, ale to detal i tak cała Ziemia należała do Faraona ;).

Starożytny obelisk

Nie trwało to nawet 5 minut, czyli mamy wolne, aby pograć z kolegami w piłkę pod egipskim niebem. Grecy byli drudzy, blisko 3000 lat temu wyliczono to najpierw w Indiach.

Nil i okolice

Znów Aleksander Macedoński ? Czy to jego ludzie przywieźli te mądrości ? Myślę, że wcześniej przez Persów lub morzem jakiś Sindbad Żeglarz to przywiózł.

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Normą jest anomalia, normalność nigdy nie występuje.

Celowo taki tytuł na granicy, ale sprawa jet ważna. Na pierwszym wykresie mamy w procentach stopień stopnienia lodów wokół Antarktydy. Teraz mamy tam szczyt lata, więc czerwony wykres meandruje wokół maksimum.

Rys. 1

Odchylenia od niebieskiej kreski budzą najwięcej emocji i to jest największy błąd. Czym jest niebieska linia, przed którą oddają pokłony mainstreamowe media? To średnia lub mediana z okresu referencyjnego, czyli poziom odniesienia w przeszłości. Jako zjawisko czegoś, co widzimy na niebiesko, nigdy nie było i nie będzie.

Każdy rok jest inny, obserwujemy to i zapisujemy od 7000 lat i czas się z tym pogodzić! Na drugim obrazku widzimy serię z 4 lat „pokrycie śniegiem Polski”.

Rys. 2 https://zoz.cbk.waw.pl

Na trzecim rysunku widzimy na niebiesko średnią z 16 lat. Z oczywistych powodów taki wykres będzie z czasem zbliżał się do krzywej Rozkładu Normalnego, nazywanego też Krzywą Gausa. Co roku wykresy czerwone odchylają się dość radykalnie od krzywej niebieskiej, bo w przebiegach takich zjawisk jak pogoda czy klimat mamy mnóstwo zmiennych i spory ładunek losowy wpleciony w rytm zjawiska cyklicznego.

Rys. 3 https://zoz.cbk.waw.pl

Zimą pada śnieg, latem deszcz, ale bywa, że na 1 maja zrobi się biało jak w 1985, gdy pochody pierwszomajowe brnęły w gęstym śniegu.

Czy się ociepla, czy może oziębia można stwierdzić porównując do siebie długie, np. 100-letnie okresy, reszta to wróżenie z fusów. Dziś mamy jako takie dane satelitarne z ostatnich 40. lat, ale tylko z okolic równikowych. O biegunach zaczynamy te dane zbierać. Są źródła pośrednie, ale nie jest poważne, aby podawać średnią temperaturę na Ziemi z dokładnością do ułamków stopnia z roku 1855 czy 1900.

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Same dobre wieści z Arktyki i z fizyki!

Same dobre wieści z Arktyki i z fizyki!

Na Początek kilka zdań z wiki o Grenlandii.:

„IPCC szacuje, że tempo akumulacji śniegu wynosi 520 ± 26 gigaton lodu rocznie, tempo odpływu wód i topienia bazalnego to odpowiednio 297 ± 32 Gt / rok oraz 32 ± 3 Gt/rok oraz tempo tworzenia gór lodowych to 235 ± 33 Gt/rok. Bilans wynosi -44 ± 53 Gt/rok, co oznacza, że pokrywa lodowa może (choć nie musi) obecnie się kurczy”

Znak ± oznacza błąd pomiaru. W tym przypadku mamy szacunki na roczny ubytek lodu  44 Gt, który jest mniejszy niż błąd pomiarowy 53 Gt, czyli po polsku nie wiemy, czy ubywa, czy rośnie. Ważna jest tu relacja 44/520, czyli ewentualny ubytek to ok. 8% rocznego przyrostu z nowego śniegu. A zapowiada się go coraz więcej.

Zmiana temp. powietrza w zależności od wysokości.

Teraz najciekawsze, lodowa czapa na tej wyspie ma ponad 2 km wysokości i sięga ponad  3,5 km. Temperatura powietrza spada wraz ze wzrostem wysokości, dlatego na podobnych  wysokościach w Turcji śnieg leży znacznie dłużej niż w Polsce. Gdy na Wielkanoc  w Antalyi  zajadam się świeżymi truskawkami  na horyzoncie widać pokryte śniegiem góry. Taka jest fizyka, nic na to poradzić nie można, gdy cieple powietrze podnoszone jest przez góry ochładza się. Gdy potem opada znów się ogrzewa, to święte prawo termodynamiki. 2000 m to wyżej niż Tatry. Na takich wysokościach jest od kilkunastu do ponad 20 stopni chłodniej niż na wysokości morza. Dziś na płaskowyżu na Grenlandii jest od minus 20 do minus 30 stopni. Najgorsze prognozy klimatyczne na 100 lat to zmiany temperatury o pojedyncze stopnie, w Warszawie przez ostatnie 100 lat ociepliło się o 0,1 stopnia. Żenujące jest w obliczu tych liczb straszenie dzieci 70 metrową falą potopu.

Grenlandia. Lodowa czapa leży średnio pond 2000 m n.p.m

I teraz najważniejsze ustalenia naukowców, dość oczywiste: ciepłe, wilgotne  prądy na północy to obfitsze opady śniegu na tym gigantycznym lądolodzie. Czyli szykuje się przyrost lodowej czapy i wiązanie w niej wody.

Antarktyda to też wielki płaskowyż na wysokości ponad 2000 m z górami do 5000 m, tam  bywa poniżej minus 90 st. Nie stopnieje.

Na rysunku powietrze u podstawy góry ma 17 stopni, u brzegów Grenlandii latem w najcieplejszym punkcie to maksimum 15 st. w innych ciepłych okolicach nie więcej niż 10 st. Tam wysoko nad lądolodem nigdy nie pada deszcz, nawet latem tyko śnieg.  

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Kosmiczna pogoda… grawitacyjna.

W zakątkach internetu kryją się smakowite kąski. Praca polskich naukowców z 2015 mówi o bardzo silnych związkach oddziaływań kosmicznych z warunkami klimatycznymi na Ziemi. Wszystkim znany 11-letni cykl plam słonecznych, to najwyraźniej rok Jowiszowy. Ta potężna planeta, w połączeniu z innymi gigantami ma olbrzymi wpływ na procesy zachodzące na Słońcu a potem na Ziemi.

Wykres 1, link pod tekstem.

Od Newtona wiemy, że każdej akcji odpowiada reakcja proporcjonalna do relacji mas (pędów) tych ciał. Nie jest tak, że Słońce niewzruszone stoi w centrum a wszystkie planety pięknie orbitują wokół niego. Wszystkie ciała w Układzie Słonecznym krążą wokół wspólnego środka mas. Środek ten ciągle się przemieszcza, czasem jest w granicach naszej gwiazdy a czasem poza jej granicami. W rzeczywistości Słońce wykonuje dość chaotyczny taniec, jak golem szarpany przez wielu małych napastników. To są ruchy po elipsie o ciągle zmieniającym się kształcie. Słońce to plazma i permanentna reakcja jądrowa zarazem, czyli coś na kształt gazowej kuli naładowanych cząstek, bardzo gorącej i dynamicznej mieszanki. Gdy taka kipisz wykonuje krótkie, eliptyczne ruchy, masa plazmy podlega pływom podobnie jak ziemskie oceany na skutek grawitacji Słońca i Księżyca oraz bezwładności. Jeśli nałożymy na siebie cykle obrotów dużych planet wokół Słońca otrzymamy harmoniczny cykl 187 lat oraz drugi 102 lat. Pisałem kiedyś o cyklu 107- letnim, który wyliczyłem z plam słonecznych, chodzi zapewne ten 102 letni, który ulega fluktuacjom.

Uproszczony obraz Układu Słonecznego

W podlinkowanej pracy wykazano wiele mocnych korelacji między cyklami pogodowymi a tym, co dzieje się w Układzie Słonecznym, praca ma kilkaset stron i doskonale nadaje się na zimowe wieczory. Wcale nie zadziwia teza o powrocie w XXI wieku do okresu chłodniejszego, szczególnie w regionach tropikalnych przy wzroście temperatur w Arktyce. W opracowaniu poruszono też problem historycznych danych o temperaturze, zbieranych w dużych miastach, które z roku na rok stają się „wyspami ciepła” z powodów urbanizacji, czyli koncentracji betonu, asfaltu i energii. To może być przyczyną banalnych artefaktów. Np. od stu lat w Warszawie temperatura rośnie a w Pradze czeskiej maleje.

W pracy brakuje informacji o związkach aktywności słonecznej z właściwościami jonosfery i powstawaniem chmur, co obniża ziemskie temperatury. Wykres jest o tym, że to rozkład sił w Układzie Słonecznym determinuje cykle wulkanicznie a te radykalnie mogą zmienić klimat.

„Zmiany wiekowe klimatu Europy z uwzględnieniem prognoz w XXI wieku i ich weryfikacja. Warszawa 2015”

https://wgsr.uw.edu.pl/wgsr/wp-content/uploads/2018/11/ATLAS-33.pdf

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Wszytko w Kosmosie dzieje się przez ten nielubiany „kosinus fi”.

Zima, lato, w tych okresach Ziemia jest w bardzo podobnej odległości od Słońca, skąd zatem takie różnice temperatur. Możemy w praktyce przyjąć, że zimą i latem do Słońca mamy ten sam dystans a cała zagadka jest ukryta w kształcie Ziemi. Wielka kula, tak duża, że z naszej perspektywy wydaje się płaska. I tu jest rozwiązanie, spójrzmy na naszą okolicę jak na płaskie pole.

Rys 1.

Gdy np. w marcu Słonce pionowo świeci na równik, kąt promieni do powierzchni to 90 stopni, kąt prosty, lepiej być nie może. Gdy sobie wyobrazimy wiązkę promieniowania, w tym cieplnego, wykrojonego w przestrzeni kwadratem o rozmiarach 1×1 m, wiązka taka tworzy na równiku dokładnie kwadrat o tych samych wymiarach i ogrzewa ten kwadrat pola. Taka sama wiązka, gdy dociera do północnej Polski, na 50 równoleżnik pada pod kątem 50 stopni i tworzy prostokąt o wymiarach 1 m na x 1,156 metra. Dlaczego 1,156 m ? Bo to jest równe 1/0,6428, czyli 1/cos(fi) (kosinus fi, fi to ten kąt ). Kosinusy i sinusy policzono już tysiące lat temu i były zebrane w tablicach. 

Rys 2.

Słońce świecące pod kątem taką samą porcją energii musi obdzielić większe pole, tym samy natężenie anergii na jednostkę powierzchni jest mniejsze. Po ludzku, słabiej grzeje.

Wartości funkcji cosinus.

Skrajną sytuację  mamy w tym dniu na biegunie, gdzie kąt padania promieni słonecznych wynosi 0 stopni, kosinus tego kąta to też zero i  efekt grzewczy równy zero. Promienie „prześlizgują” się po biegunie.  Opisałem sytuację modelową, mnóstwo niuansów, którym nie poruszyłem ma znacznie pomijalne dla odczuć termicznych. W opisanym dniu na biegunie można się opalać stojąc pionowo, twarzą do Słońca, wtedy kosinus mamy maksymalny.

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Z cyklu „Wszytko da się wyliczyć”. Jak szybko chodzi wiosna ?

Mamy za sobą już miesiąc astronomiczne zimy. Przełom stycznia i lutego to czas najniższych temperatur w Polsce, czas pomyśleć o wiośnie. Słonce teraz jest w zenicie nad 19,5 równoleżnikiem południowym. Wiosna, czyli moment, gdy Słonce jest pionowo nad równikiem będzie 20 marca. Zostało 57 dni czyli 1368 godzin. Południk ma 20 004 km i jest to zarazem 180 stopni. 19,5 stopnia jakie musi Słońce przebyć po nieboskłonie na południe to 0,108333 długości południka, czyli 2167 km. Dzielmy drogę przez czas 2167 km/1368 h i mamy 1,58 km/h.

Jacek Malczewski – Wiosna 1914

Nie jest to zadziwiająco szybki pochód, ale trwa bez przerwy. Każdej doby wychodzi 38 km i 266 km tygodniowo. To zdumiewające, ale to tempo wytrwałego piechura. Znam niezwykłego człowieka, który tak przez kilka miesięcy przeszedł cały kontynent amerykański, tu czasem o tym pisze. https://www.facebook.com/roman.zieba

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Wielkim, wspólnym wysiłkiem uratowaliśmy Planetę!

Warto trochę  poszukać na temat śniegu. Jak poprzednio pisałem lody Arktyki nie są dobrym predyktorem przemian klimatu tak bardzo jak pokrywa śnieżna całej naszej półkuli. Zasięg śniegu mówi nam dokładnie, gdzie jest zimno na kontynentach, lód Arktyki to skutek ruchu prądów oceanicznych, które mogą, ale nie muszą ogrzać całą atmosferę. Gdyby ogrzały zasięg pokrywy śnieżnej na lądach byłby mniejszy a on od 50 lat rośnie. To gdzie to ciepło, które dociera do bieguna aż z Morza Karaibskiego?

Nuda w polskim filmie „Rejs”.

To ciepło, proszę Państwa jest w Kosmosie i oddala się od nas bezpowrotnie w postaci promieniowania podczerwonego po linii prostej z prędkością światła.

Wykres 1 Odchylenia obszaru pod śniegiem, półkula północna.

Pierwszy wykres na jaki trafiłem to anomalie zasięgu pokrywy śnieżnej na naszej półkuli (N. Hemisfere). Anomalie, czyli odchylenia od stanu średniego. Wyraźnie spadają w ostatnich dekadach, czyli sytuacja staje się bardziej przewidywalna. Obecna skala anomalii  to ok. 1 mln km^2 (milion kilometrów kwadratowych). Kiedyś pogoda była mniej przewidywalna, ale nie było kamery na każdej latarni, w każdej wiosce.

Spójrzmy na drugi wykres z pokazanym zasięgiem pokrywy śnieżnej (climate.rutgers.edu).

Wykres 2 Obszar pod śniegiem, półkula północna.

Widzimy od razu, że obszar, który zimą jest pod śniegiem to ok. 46 ml km^3. Polska ma 0,3 mln km^2 a odchylenia roczne mają rząd trzech Polsk. To 2% mierzonej powierzchni, czyli mało. Wykres drugi sugeruje wzrost, ale to wzrost mikroskopijny. Zrobiłem wykres ze skalą od zera, to ten trzeci, jest to najbardziej nudny wykres jaki widziałem. Nuda, nic się nie dzieje, jak w polskim filmie! Jest na nim też równanie regresji dla śniegu y = 0,0137x + 45,177 co znaczy, że rocznie rośnie o 0,0137 mln km^2, czyli trzeba 77 lat, aby wzrósł średnio o 1 mln km^2, czyli o tyle, ile wynoszą roczne anomalie.

Wykres 3 Obszar pod śniegiem, półkula północna, skala od zera.

Spodziewałem się zmian znacznie większych, ale widać nasza planeta to super termostat, czyli układ ze sprzężeniem zwrotnym ujemnym, parafrazując klasyka „im zimniej, tym cieplej” 😉 Cała maszyna jest bardzo skomplikowana, ale w skrócie to jest tak, że gdy Słońce za mocno grzeje woda paruje, pojawiają się duże chmury, spada deszcz i znów jest chłodno. Zobaczymy to na własne  oczy już w maju a może nawet w kwietniu, jeśli wegetacja będzie wczesna.

Dane te są zgodne z pomiarami aktywności Słońca, które jest w końcowej, schyłkowej fazie cyklu 107. letniego. Po 2030. powinno przestać rosnąć tylko minimalnie spadać, ale to będzie widać gdzieś w 2050. Zmiany będą malutkie jak obecnie i wtedy się dowiemy, że wielkim wspólnym wysiłkiem uratowaliśmy Planetę.

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Fakty, popatrzmy na biegun z góry.

Biały krajobraz przypomniał nam, że mamy zimę. Lokalna perspektywa nie jest dobra, aby oceniać klimat na ziemi, spójrzmy na to z góry. Z wyjątkiem północnego Atlantyku pokrywa lodowa Arktyki już osiągnęła swój typowy zasięg z lat 1981-2010. Bierzmy pod uwagę, że lodu przybywa nawet do marca, więc wszystko przed nami.

Łodzie podwodne za Kołem Polarnym

Nie wiem dlaczego okres referencyjny się kończy na 2010, ale biorąc pod uwagę ostatnie lata gdy, pokrywa była mała wnioskujemy, że w tym roku jest znacznie większa niż po roku 2010. Lód Arktyki to zamarznięty ocean, pod lodem pływają łodzie podwodne i mamy tam wodę, która od wieków topi napierającą z powodu opadów śniegu północną czapę globusa. Tego lodu jest zaledwie kilka metrów, więc jest to struktura bardzo podatna na drobne zmiany, idealna do pokazywania w TV.  W tym roku mamy wyjątkowo aktywny Prąd Zatokowy, który aż z Karaibów niesie ciepłą wodę i jak co roku topi arktyczny lód.

O tym jaki mamy klimat mówi nam temperatura powietrza, a ta decyduje o tym jaka część lądu na półkuli północnej jest pokryta śniegiem. Jak widać na drugim wykresie idziemy na rekord zimna.

Oczywiście temperatura oceanu ma wpływ na atmosferę, ale z powodu nocy polarnej całe to ciepło z Karaibów idzie dosłownie w Kosmos, ilustruje to wykres drugi pokazujący, że obszar pokrywy śnieżnej na półkuli północnej jest bliski maksimum z ostatnich 56 lat. Zajrzałem do bilansu lodu na kontynencie Antarktycznym  i na największej wyspie na Ziemi Grenlandii, lodu tam nie ubywa lub powoli przybywa, to dane z Wikipedii. Na zdjęciu z przedwczoraj Nowa Ziemia już jest skuta lodem także od zachodu, jak co roku.

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Księżyc kłamca, co noc podnosi kontynenty po cichu, gdy śpimy.

Tak niepochlebnie bywa nazywany, bo księżycowe światło potrafi nas oszukać. Dziś praktycznie nie mamy takich sytuacji: podobno twarz człowieka widziana po raz pierwszy w nocy, tylko w świetle księżyca, w dzień jest nie do rozpoznania.

Księżyc jest tuż, tuż, tylko 1 sekundę lotu promienia światła od Ziemi, jest na tyle duży, że wpływa nieustanie na to, co dzieje się u nas. Jego masa w połączeniu z grawitacyjnym oddziaływaniem Słońca rozciąga plastyczne oceny tworząc przypływy i odpływy. Nasz satelita potrzebuje prawie miesiąca, aby okrążyć Ziemię. Jednak, gdy jest w nowiu, czyli pomiędzy Ziemią a Słońcem, oddziaływania są największe. Kilkunastometrowa fala morskiej wody przesuwa się w wokół wirującego globu.

Jest jednak coś bardziej zdumiewającego, w każdej dobie, podczas swego obrotu skorupa ziemska przyciągana przez Słonce i Księżyc potrafi się podnieść o kilkadziesiąt centymetrów. To ponad 2 stopnie typowych schodów, robi wrażenie. W ciągu nocy z nowiem cała Afryka równikowa a Potem Ameryka Środkowa z Amazonią podnosi się powoli o 30 cm i opada nad ranem. Te powolne ruchy mają wpływ na geologię całej Ziemi.

Port gdzieś w Ameryce, przed i po przypływie.

Nie sposób wykluczyć, że przyczyniają się do trzęsień ziemi i erupcji wulkanów. Wędrówki całych kontynentów są również z tym związane. Nie tylko Słońce, ale i nasz bliski satelita ingeruje w nasze życie. Za kilka dni nów, w sobotę 21 stycznia, a po nim wszystko „od nowa”, od nowa, ale inaczej. Pływy mają wpływ na prądy oceaniczne, procesy atmosferyczne, powstawanie chmur, cyrkulacje cyklonów. Ta lista nie ma końca, ten spektakl przyrody nie jest prosty i łatwy do zrozumienia, podziwiajmy go.

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii

Cud wody

Zanim zobaczymy trochę zimy przygotujmy się, bo zobaczymy cud. Jak wiemy ze szkoły wszystkie ciała wraz ze spadkiem temperatury się kurczą. Woda ma cały szereg wyjątkowych właściwości, które są sprzeczne z intuicjami naukowców, ale skupmy się na tej jednej, bo to ona powoduje, że na Ziemi jest życie, jakie znamy.

Rozkład temperatur w zamarzniętym stawie,

Gdyby woda zachowywała się jak wszystkie inne ciecze, najzimniejsza opadałaby na dno zbiornika i tam potem zamarzała. Każdej zimy zbiorniki wodne byłyby skute lodem w całej objętości, do dna. Katastrofa! Tymczasem, zupełnie nie wiadomo dlaczego, woda zajmuje najmniejszą objętość, gdy ma 4 stopnie Celsjusza. Gdy stygnie, np. z temperatury 10 stopni C, kurczy się, ale tylko do chwili gdy osiąga 4 stopnie C, gdy stygnie bardziej znów zaczyna się rozszerzać, zwiększać objętość przez co wypływa na powierzchnię.

Objętość 1 grama wody w funkcji temperatury.

Nie znam wytłumaczenia tego fenomenu, bo chyba zagadka nie jest rozwiązana, jest to wbrew wszystkiemu, co wiemy o budowie materii. Dzięki temu woda schłodzona do zera stopni C unosi się na powierzchni i zamarza, a lód ma jeszcze większą objętość i pływa. Ryby i inne organizmy mogą przeczekać zimę na dnie a rzeki płyną nie tworząc potężnych lodowych tam i katastrof z tym związanych.

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Brak kategorii