Dziwny mamy rok pogodowy. W Lewancie zwykle latem są wielkie wyże, tymczasem za górką kilka km od naszej wioski, rodzi się mini niż i wieje od lądu do morza.
Chmury schodzą na kilkaset metrów, po czym znikają nad otwartym morzem. Za górką jest zatoka z plażą, będzie okazja popływać w południe w cieniu. Jak ktoś chce zmoknąć musi ze słonecznej plaży pojechać z 15 km w góry.
Wilgotność 50% i spada, bo zaczyna się tutaj lato. Po majowych burzach palmy odarte z dużych liści, ostały się tylko te najmłodsze, do września odrosną.
Co roku po zimowych sztormach zbiera się zeszłoroczne, zeschłe palmowe liście, stąd Niedziela Palmowa była w kwietniu. W tym roku mamy powtórkę w czerwcu.
Są takie miejsca, gdzie życie toczy się spokojniej niż przy hotelowych promenadach. Jutro jadę do miasteczka, na bazar. Będzie ciekawie, już zapraszam.
Paweł Klimczewski
Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:
mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334
Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata
Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.