Oceany i Słońce rządzą pogodą, atmosfera jest tylko pośrednikiem.

Słońce po rekordowo słabym cyklu 8 lat temu (w 2015) mozolnie wychodzi z dołka i jego aktywność jest ciut wyższa niż pesymistyczna prognoza na ten rok. Na drugim i trzecim wykresie widzimy, że po słabym listopadzie w grudniu słoneczko przysypia i grzeje poniżej średniej.

Nasza gwiazda jest zasadniczo jedynym źródłem ciepła na Ziemi, efekt szklarniowy gromadzi ciepło w atmosferze głównie za sprawą pary wodnej. Istotne dla atmosfery ciepło pochodzi z nagrzanego Słońcem oceanu.

O bilansie ciepła decyduje różnica między energią absorbowaną w dzień przez oceany między zwrotnikami a ciepłem oddanym w Kosmos nocą i cały rok w obszarach okołobiegunowych. Kluczem do bilansu są chmury, które w okolicy bieguna zatrzymują proces stygnięcia planety, a w okolicy równika zamykają dopływ ciepła ze Słońca. Jak skrajnie może się różnić rozkład chmur nad planetą pokazują grafiki 5 i 6.

Rys 6
Rys 7

Ciepło zgromadzone w oceanie krąży wokół Ziemi wiele lat, na dziś naukowcy nie są zgodni, czy ten obieg trwa lat kilka, czy blisko 200! W tej sytuacji nie wiemy, czy kilkuletnie ochłodzenie to skutek małej aktywności Słońca sprzed 10 lat, czy z Okresu Napoleońskiego.

Powierzchnia pokryta śniegiem
Woda uwięziona w śniegu

Tym samym wszystkie modele klimatyczne na kolejne 100 lat to całkowita fikcja, brak w nich zmiennych zasadniczych: „krótko i długoterminowy bilans cieplny planety”. Dwa ostatnie wykresy to zasięg i ilość wody w pokrywie śnieżnej na naszej półkuli dziś. Długoterminowe rekordy mamy na początku grudnia, a już wiemy, że „ciągle pada”.

Amen!

Paweł Klimczewski

Jeśli uważasz moje analizy i publikacje za pożyteczne możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.