Czy Indianie zbierają już dużo chrustu?
Rozsądni naukowcy są zgodni. Obecny, 25. cykl słoneczny będzie miał swoje maksimum latem 2025 r. i będzie ono niskie, podobnie jak maksimum cyklu 24. sprzed 11 lat. Oznacza to dla Ziemi słabą ochronę jonosfery, dużo promieniowania kosmicznego, dużo chmur nad równikiem, czyli dużo energii słonecznej odbitej bezpowrotnie w Kosmos i ostatecznie mało ciepła absorbowanego przez oceany.
Przypominam, że atmosfera nie nagrzewa się od Słońca, tylko od rozgrzanych kontynentów i oceanów. Dla klimatu ma to skutek odroczony w czasie, w perspektywie, co najmniej kilku lat z dwóch powodów:
A/ Jonosfera reaguje z opóźnieniem około 5 lat
B/ Cykl absorpcji i oddawania ciepła przez oceany nie jest znany i może wynosić od kilku do ponad 100 lat. Obecnie trwająca zmiana prądów morskich może być właśnie skutkiem zmiany bilansu cieplnego. Jeśli będą prowadzone rzetelne badania, to za ok. 100 lat będziemy coś o tym wiedzieli.
Na podstawie obserwacji Słońca z ostatnich ok. 250 lat odkryłem 107 letni długi, drugi cykl jaki rządzi Słońcem i jego aktywnością, o czym pisałem tu: https://pawelklimczewski.pl/2024/01/24/100-letnia-prognoza-aktywnosci-slonca/
Wynika z tego, że obecnie wychodzimy z podwójnego dołka obu cykli 11 i 107 letnich. Oba cykle nie są ze sobą zsynchronizowane, więc nie powtórzy się sytuacja z przeszłości, ale możemy przewidywać, że jesteśmy w okresie 4 słabszych cykli 11 letnich, więc do ok. 2045 roku spodziewajmy się raczej ujemnego bilansu cieplnego w porównaniu z drugą połową XX w. Jeśli bezwładność termiczna oceanów jest dłuższa niż dekada to okres ten się wydłuży lub przesunie w czasie w przyszłość.
Obecnie nie wiemy jak przebiega przepływ energii cieplnej przez naszą planetę, zaledwie kilka lat temu do naukowej dyskusji dopuszczono Henrika Svensmarka, który udowodnił, że promieniowanie z dalekiego Kosmosu ma kluczowe znaczenie w procesie formowania się chmur, przy którym działalność człowieka to niewinna igraszka. Rzecz w tym, że ilość energii jaką Kosmos „atakuje” ziemską atmosferę jest gigantyczna w porównaniu ze wszystkim, co ludzkość może z siebie wykrzesać. 11 letnie pulsowanie dziury ozonowej jest zjawiskiem naturalnym pochodzenia słonecznego i kosmicznego, podobnie jest z powstawaniem chmur.
I pogoda, i klimat są zjawiskami zmiennymi wynikającymi z wędrówki Układu Słonecznego w Kosmosie i nic na to nie poradzimy. Astronomowie nie są nawet zgodni ile ramion ma nasza galaktyka spiralna, a co z tego wynika, jaka przyszłość czeka Ziemię. Dlatego musimy sobie jakoś radzić, np. obserwując, czy Indianie zbierają dużo chrustu. Mój model jest nieco bardziej pesymistyczny niż zawodowców z National Oceanic and Atmospheric Administration i przewiduję szczyt cyklu 25 niżej niż szczyt cyklu poprzedniego. Miejmy nadzieję, że się mylę, bo zabraknie nam chrustu.
Paweł Klimczewski